Otworzyła oczy, by spojrzeć na niego, ale zauważyła coś, czego nie oczekiwała. Łóżko, na którym leżała, a które nie należało do niej, miało miejsce w szpitalnym pokoju. Miała właśnie widok, leżąc na boku, na fragment białej ściany, szafkę przy łóżku i okno, za którym roztaczała się spokojna mroźna księżycowa noc i za którym widziała ciemnowłosego mężczyznę, siedzącego na drzewie. Heh... No dobrze. Zwariowała i leży w zakładzie psychiatrycznym, ale to jeszcze nie koniec świata. Chyba... - Pomyślała dziwnie szczęśliwa. Oznaczało to, że zaczynała panikować gdzieś w głębi serca.
Czarnowłosy, z troską wymalowaną na twarzy, uśmiechnął się, widząc, że na niego patrzy. Miał taki miły uśmiech, mimo że sama jego postać, czarne włosy, czarny ubiór i to, że jest na drzewie w mroźną noc, przerażało. Jednakże ten miły dla duszy uśmiech wyparł wszystko inne i tonęła w błogim nastroju znów przysypiając. Walcząc jednak z sennością, patrzyła zaciekawiona na niego. Miała przedziwne wrażenie, że go zna, choć była pewna, że nie uczęszcza do jej szkoły. Nie widziała go zbyt wyraźnie przez słabą poświatę, ale nikt nie miał takiego stylu i takich włosów. Hm...Chłopak przesłał jej całusa na odległość i zniknął z jej pola widzenia, zeskakując z drzewa.
Świetnie - pomyślała zawiedziona, mimo że przed oczami nadal miała ten uśmieszek. Miejmy nadzieję, że to mi się tylko śni. Rano się obudzę w swoim łóżku, w swoim pokoju, a na biurku zauważę uschniętego kaktusa i nic więcej. Nic mnie nie zaskoczy, chyba że jakaś jedynka za nieprzygotowanie się. Właśnie. Na sto procent to sen. Nie istnieje żaden powód, przez który wylądowałabym w psychiatryku, poza tym z pewnością nie śniłabym o spokojnej nocy i chłopaku, ale o jakimś sztormie i połykającym mnie lewiatanie.
Z pewnością... - Powtarzała sobie w myślach jak jakąś czarodziejską mantrę, jak jakieś zaklęcie chroniące. Czymże mogła być ta scena, jeśli nie snem? Sny potrafią być równie piękne, jak i przerażające. Potrafią też być również bardzo realistyczne i zwodnicze, tak, że nie wiemy, gdzie zaczyna się granica snu, a gdzie jawy. Ważne jednak, że czasem pokazują nam ukrytą prawdę, albo zajmują nasze myśli, dając do myślenia i koją ból rzeczywistości, niestety na krótką chwilę.
Zmęczona i obolała Aniela zasnęła w swoim śnie. Z pewnością...
Hmmm...
OdpowiedzUsuńLucyferek? Czy może za bardzo wybiegam w przyszłość z takimi przypuszczeniami?
Dobrze mi się czytało ten rozdział. Lubię takie teksty z pogranicza jawy i snu, takie dziwne i wizyjne... Ciekawa jestem, jak to się dalej rozwinie. Na razie jestem pewna, że sen to to nie był, a osobnik z drzewa to ważna dla fabuły postać.
Tylko się zdecyduj, czy to mężczyzna czy chłopak, bo nie można być tym i tym jednocześnie.
Pozdrawiam i czekam na następny!
Fakt... Miałam zmienić to mężczyzna i zapomniałam. Wiesz, że właśnie ja też lubię tego typu teksty, dlatego ten post zaliczam do jednych z moich ulubionych... :D
UsuńKobieto! Kiedy Ty to piszesz?! Pisz na długiej i nudnej matmie! Wtedy przychodzą do głowy najlepsze pomysły!!
OdpowiedzUsuńTo jest za krótkie!!!
Czekam na więcej, boś mnie bardzo zaciekawiła!
Ale ciacha z nich :) Grrr .. ^^
A teraz mały Spamik, przepraszam ( bardzo, bardzo, bardzo) ale reklama dźwignią handlu. No niestety :/ Za Onetu było lepiej :/
21.12.2012 - Apokalipsa
Dwoje ludzi ocalałych.
Ona - młoda, bojaźliwa dziewczyna o zielonych oczach.
On - silny, odważny, bezlitosny mężczyzna.
Głód, pragnienie, nienawiść i przemoc.
(i miłość, która w końcu musi się pojawić)
http://new-deal-2012.blogspot.com/
Jak matma? Matma to moja miłość. Prędzej na reszcie przedmiotów:P
UsuńNom pościka zamierzam dziś napisać i nie obiecuję, że będzie jakiś zaskakujący...
PS. Z chęcią luknę w ten link z twego spamu, Spamerko;)