środa, 19 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 10. MOJA KREW


       Lucyferek często wspominał o tych nieszczęsnych bogach, co robiło się nudne i nadal próbował mi wcisnąć ten dowcip o niebezpieczeństwie. Zawsze wtedy żegnałam się z nim, wykręcając się jakimiś ważnymi powodami, aby nie było mu przykro. Mimo że chciał ze mnie się pośmiać i nadal próbował to uczynić, wciskając mi ten kiepski żart, to nie potrafiłam się z nim pożegnać i usunąć jego numeru. W końcu, po dwóch tygodniach, odpuścił sobie na cztery miesiące, kiedy to wspomniałam o przyjeździe mojej ciotki, najmłodszej siostry taty, która odwiedzała nas po raz pierwszy od śmierci mamy. Na dniach miała przylecieć prosto z Francji. Na gadu gadu w końcu postanowiłam nie wchodzić.


       - Anielo, mam dla ciebie drobne prezenty, żebyś nie chodziła ubrana jak jakaś kloszardka... - Rzuciła na powitanie, zaraz po bezceremonialnym wejściu do naszego domu. Niezłe powitanie. Nie ma co - pomyślałam. Najazd bogini Camille rozpoczęty. Ciocia Camille należała do sympatycznych ludzi, dopóki nie weszła na ścieżkę mody i nie porzuciła rodziny dla kariery. Przed samym wyjazdem podobno trafiła do szpitala, ale nie wiem dlaczego. Chyba jakaś awantura z rodzicami. Od kiedy została światowej sławy modelką była opryskliwa i przesadnie sarkastyczna. Z chęcią przygryzłabym jej zaraz na wejściu, ale ojciec cieszył się z jej przyjazdu. Im dłużej posiedzi, tym lepiej dla niego i tak od pewnego incydentu, strasznie się o mnie martwił. Przyda mu się trochę rozrywki i oderwanie od problemów ze mną w postaci rzadko widywanej siostry. Jednakże całkowicie nie mogłam jej odpuścić. Byłam już młodą kobietą.
       Odwróciłam się od zmywanych naczyń. Pomyślałam, że zapewne zaraz usłyszę jakiś cięty komentarz na temat fartuszka i rozciągniętego swetra, które miałam właśnie na sobie, mimo to zwróciłam się w jej kierunku.
       - Mi też cię miło widzieć, ciociu Kamilo. - Przywitałam ją, naciskając na polską wersję jej imienia, za którym nie przepadała. Uśmiechnęłam się chytrze. Zrzedła jej minka, ale nie patrzyła jeszcze na mnie. Zajmowała się swoimi walizkami.- Tata jeszcze w pracy. Miał cię odebrać z lotniska, ale nie napisałaś mu, że przylatujesz wcześniej i to o trzy dni wcześnie...
       - Anielo! - Przerwała mi krzykiem. Przez chwilę w jej oczach widziałam błysk zazdrości, a potem zastąpiła go radość, dziwna w tym przypadku. Z pewnością. Chwileczkę? Zazdrość? - Niezwykłe. Ależ ty wypiękniałaś przez te ostatnie miesiące... Widać, że płynie w tobie dobra krew, krew bogów, krew wspaniałej jakości. Dziewczyno, wiadomo po kim odziedziczyłaś te silne, wyjątkowe geny. Moja krew, moja krew... - Zaczęła powtarzać jak mantrę, kręcąc głową w niedowierzaniu. Jej blond loki podskakiwały w rytm jej ruchów. Porzuciła zaraz swoje cenne walizki i podbiegła do mnie na swych czternastocentymetrowych szpilkach i to z jaką gracją! Jak ona to zrobiła? Nawet nie wiedziałam, że na takich cudach da się biegać. Bardziej jednak zaskoczyło mnie to, co zrobiła po biegu przez połowę salonu... Otóż objęła mnie swymi rękoma, przytulając się swoim drogim płaszczem do tego obleśnego swetra, który to "powodował" u niej mdłości podczas ostatniej wizyty. Tym gestem zniweczyła moje plany zaprotestowania przeciwko "moja krew, moja krew, moja krew...", ponieważ stałam teraz totalnie zaskoczona. Kto by pomyślał... Niepewnym gestem nawet odwzajemniłam jej uścisk.
       - Camille? - Spytałam przejęta. - Camille, wszystko w porządku? Może zaparzę ci herbatki? 
       - Oj, Anielko, chyba sobie żartujesz... - Odezwała się zaraz. W oczach miała łzy wzruszenia. Zgrabnie wytarła je, aby nie rozmazać delikatnego makijażu. To akurat było do niej podobne. - Jest świetnie. W końcu mam sprzymierzeńca, który krwią jest ze mną związany. Mam jakby dziedziczkę. Anielo, to niezwykłe, ale wszystko w swoim czasie... - Zakończyła wszystko tajemnicą. Wszystko w swoim czasie... Świetnie. Kolejne niespodzianki. - A herbatkę możesz mi zrobić. Miętową, poproszę.
       Odsunęła się ode mnie, o dziwo, nadal ze szczerym uśmiechem i usiadła przy jadalnym stole, wcześniej zdjąwszy swój płaszcz. Pod spodem miała piękną małą czarną. Ubierać ubierała się bombowo, ale przywitania to miała beznadziejne. Nienawidziłam, gdy ktoś mi mieszał w głowie, a szczególnie ostatnio drażniło mnie słowo "bogowie", którego udało jej się użyć. W dodatku zażenowały mnie słowa o sprzymierzeniu i dziedziczeniu, co brzmiało podejrzanie z ust tej uroczej blondynki.
       - A jak tam w szkole, skarbie? - Spytała tym swoim niewinnym głosikiem. Zastanowiło mnie, od kiedy to się mną zaczęła interesować.

10 komentarzy:

  1. Świetny blog , wciągnęło mnie Twoje opowiadanie jak nie wiem ; o !
    http://believeinlies.blogspot.com/
    Wpadnij do mnie kiedyś i dodaj do obserwowanych , zależy mi na tym , baju <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło miło miło, cholernie mi miło:D

      Twój blodżek został już oblukany. Mała rada pod postem na Ciebie czeka.

      Usuń
  2. [SPAM]
    Zastanawiałaś się kiedyś, jak wygląda piekło? Jak spędzają czas demony, duchy, diabły? Teraz masz odpowiedź! Każdy z nich ogląda innych z ukrycia, a potem wymierza mu śmiertelny cios. Gdzie trafisz po śmierci? To zależy tylko od ciebie. Daj się porwać diablicom z Demonicznej Ocenialni.

    demoniczna-ocenialnia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niniejszym powiadamiam Cię, że z chęcią ocenię Twojego bloga.

      Młodsza Diablica,
      Pollala

      Usuń
    2. Cóż za pośpiech... Istna Diablica:D

      Usuń
  3. Za krótkie!!! Ale dobre!
    O czymś zapomniałam?
    Ależ tak! ZAAA KRÓÓÓTKIEEE !!!!!!!!
    nawet nie będę tu wchodzić dopóki nie zaczniesz pisać porządnych rozdziałów!(Przynajmniej trzy kartki A4 dziesiątką!!! )
    new-deal-2012.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ... Ależ to są takie rozdziały w cudzysłowie. Rozdział (czyt."Rozdział").
      Poza tym czekam, aż mi pokażesz na swoim blogu ten ideał rozdziału;)

      Usuń
  4. Buahahahahaha, no roztegowałas mnie! Rozbroiłaś! Hehehe, zwłaszca zderzenie drogiego płaszcza i budzącego mdłości sweterka mnie rozłożyło ^^

    Nie sposób się oderwać jak się zacznie czytać! Chciałam tylko dopić łyk kawy i lecieć kontynuować świąteczne wariacje, tymczasem kubek już dawno pusty, a ja co! :D

    W swieta z przyjemnoscia ogranę całość! ^^

    ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło miło miło. Zapraszam jak najbardziej do czytania i oczywiście rzucania radami:D
      Tak, tekst z płaszczykiem i sweterkiem jest jednym z moich ulubionych:P

      Usuń

Obserwatorzy