środa, 31 października 2012

ROZDZIAŁ 4. MUCHA

       Bywa tak, że gdy przechodzi przez pusty korytarz, czuje coś  niewyobrażalnie miłego i jednocześnie przerażającego. Czuje się samotna na tym świecie, sama, jakby była jedyną istotą na świecie, ale, rzecz jasna, czuje też niewysłowioną ulgę dzięki temu, że nikt na nią nie patrzy, nikt jej nie obserwuje, nie ocenia. Wolność zawarta w tejże chwili samotności, która daje jej poczucie bezpieczeństwa i niebezpieczeństwa, powoduje  tę chwilę magii, z której pobiera ona jedyną radość w tych chłodnych murach, murach szkoły. Nazwijmy to magią pustego korytarza.

       Magia ta właśnie ustąpiła pod wpływem dzwonka i chaosu, który był jego następstwem. Chmara nastolatków wypłynęła ze wszystkich drzwi na korytarzu i niczym wredny wartki strumień, porwała ją oraz jej sanktuarium ciszy.
       Skończyła się przedostatnia lekcja, jej okienko. Nadszedł czas, by stoczyć bitwę z samym Krakenem, choć aż tak to może tragicznie nie będzie - pomyślała. Historia miała swe uroki, przepełnione wiecznymi konfliktami, wojnami, stratami, niedomówieniami, zdradami. Jedna olbrzymia powieść, której akcja rozgrywa się od kilkunastu tysięcy lat i ma za sobą miliony romansów, zazdrości, miłości i innych uczuć, które przepełniają współczesnych ludzi. Za każdą ofiarą mordu roztaczała się mgła niezwykłości, odwagi i oddania lub zwykłego przypadku. Sama w sobie istota śmierci była czymś nad wyraz pięknym. Kończyła bowiem coś wielkiego, większego niż ten chory świat. Śmierć... Ona praktycznie mogła wszystko jedną tylko opcją - odebraniem życia. Potrafiła skończyć udręki, przerwać ich pełne bólu drogi albo skończyć sielankowe życie. Taka osoba, która mogłaby kontrolować życie i śmierć, miałaby władzę olbrzymią. Zawartą tylko w jednej umiejętności. Przywrócić życie a je zabrać i to aż tyle zmieniało. Danie i odebranie...
       Na przykład ta mucha, która tłukła się właśnie o szybę. Jeśli nie zabiją jej te uderzenia, to i tak skończy jej się życie do końca tego roku. Po kilku miesiącach jej serce przestanie bić z powodów naturalnych i nie będzie nic. Pustka, ale gdyby ją tak ożywić? Biedna mucha pewnie dalej by rzucała się na szkło szyby, chcąc wydostać się na zewnątrz, cierpiąc między innymi z powodu poczucia niewoli.
       Gdyby był tym człowiekiem, który ma kontrolę nad śmiercią, czy... Czy warto by było ją zabić na samym początku, na początku jej katorgi?
       PAC!
       Jakiś chłopak, którego imienia nie pamiętała, mimo że chodziła z nim do jednej klasy już trzeci rok, jednym gestem ręki wszystko skończył. Zarówno życie tej małej istotki, jak i tor rozmyślania Anieli i w samą porę, bo akurat nauczycielka zaczęła rozdawać czyste arkusze sprawdzianów.



***
Dedykuję ten, moim zdaniem najlepszy jak na razie, post (taka mała dedykacyjka na początek) koleżance z klasy, jednej z moich pierwszych czytelniczek, która zdecydowała się czytać te moje wypociny^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy