czwartek, 6 września 2012

PROLOG

       W kilka minut z pięknej pogody zrobiła się okropna wichura. Nie wiadomo skąd pojawiły się na niebie szare chmury. Wisiały nad ziemią dość nienaturalnie, wystarczająco, aby przerażać. Wokół zrobiło się znacznie ciemniej, a szczególnie na szkolnym korytarzu. Panował tu półmrok i nikt nawet nie fatygował się z zapalaniem światła. Ba, nikt nie zwracał nawet uwagi na nagłą zmianę pogody. Zasłony przy otwartych oknach szamotały się wściekle, uwięzione, targane przez szalony wiatr. Różnokolorowe liście fruwały jak opętane przed szkołą. Szła śmierć, a nikt nie zwracał na to uwagi i to ją drażniło i jeszcze bardziej denerwowało.

       Nikt, przynajmniej tak sądziła brązowowłosa dziewczyna, nie zwracał uwagi na szaleńczą pogodę na zewnątrz. Jedni rozmawiali w ścisłych grupkach, inni właśnie wybuchali śmiechem, a jeszcze inni spieszyli na kolejną lekcję. Na dworze robiło się coraz ciemniej. Musi jak najszybciej się schować – ta trafna myśl pojawiła się niespodziewanie w jej głowie.
       Przerażona zaczęła się przeciskać przez sunące leniwie tłumy. Niektórzy rzucali wyzwiskami w jej stronę... Olała ich. Musiała dostać się do pryszniców w damskiej łazience. I to szybko. Tam nie było okien, a okna... Za oknem sypnęło właśnie lodowymi kulkami – grad, jakiego jeszcze nigdy nie widziała i tym razem nawet nań nie patrzyła. Nie zastanawiała się, skąd się tak duży wziął... Nie chciała na niego chociażby raz spojrzeć. Zaczęła biec. Słyszała jak stukał, narastający potworny rytm. Rytm szaleńczy, wręcz diabelski.
       Wpadła jak szaleniec przez właściwe drzwi. Kilka dziewczyn spojrzało na nią z kpiną, jak zwykle z resztą. Mierzyły ją wzrokiem, oceniając jej beznadziejność. Nie zwracały uwagi na grad, który zaraz powybija wszystkie szyby. Nie myśląc zbyt wiele, przeszła prędko przez łazienkę i weszła do części zwanej prysznicami. Tam, gdzie miała poczuć się bezpieczniej i tak się poczuła.
       Nikogo tu nie było. Chyba. Przynajmniej tak jej się wydawało. Nie słyszała żadnych kroków, ani żadnych innych dźwięków. Nie zapalała światła... Po prostu po ciemku przeszła przez całą długość pomieszczenia i usiadła skulona na podłodze. Przez całe jej ciało przechodziły dreszcze strachu.
       Jej głowę wypełniała plątanina myśli. Co zrobi jak ją znajdzie? Nie mogła mu oddać swojej mocy. Nie mogła teraz umrzeć. Nie chciała. Zaczęła szlochać, zakrywając twarz dłońmi. Co ona zrobiła? Powinna była zabić się już wcześniej... Jak tylko się dowiedziała? Tak. Wtedy... Teraz jej śmierć mogłaby zniszczyć całą szkołę wraz ze wszystkimi uczniami. Nie lubiła ich, ale nie chciała umrzeć, będąc w pewien sposób zabójczynią. I co teraz? Jak mogła do tego w ogóle dopuścić?
       Wtedy poczuła dłoń na ramieniu i zaraz drugą na ustach. Ktoś nie chciał, by głośno krzyknęła. Miało to sens. Tylko kto mógł wiedzieć o jej niszczącej mocy? Tylko... On. Z jej gardła wydobył się stłumiony pisk. Wszystko na nic – przeszło jej przez myśl.
       - Ci... To ja – odezwał się znajomy męski głos. Z oczu dziewczyny popłynęły łzy szczęścia.

4 komentarze:

  1. Piękny tekst.
    Myślałam, że ona jest w ciąży, ale wytłumaczyłaś mi, że nie i co chodzi z tą mocą? Chciałabym już wiedzieć wszystko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaaasne^^ Potem nie chciałoby Ci się czytać, koteczku;) Czekaj:*

      Usuń
  2. Bardzo dobrze napisany prolog! :D Opis odczuć bohaterki, nagłej zmiany pogody i ogólnie prolog bardzo dobry od strony stylistycznej. :D
    Radziłabym tylko zmienić czcionkę na jakąś klasyczną, bo ta troszkę utrudnia czytanie. Ale to taka mała rada. :) Historia zapowiada się bardzo intrygująco i tajemniczo. Dodaję twojego bloga do linek i czekam na pierwszy rozdział.
    Byłoby mi bardzo miło gdybyś zajrzała do mnie i być morze wyraziła swoją opinię. Z góry bardzo ci dziękuję.;)
    http://prawdziwe-odbicie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt... Miałam wątpliwości, co do tej czcionki i w najbliższym czasie ją zmienię^^ I z chęcią zajrzę na Twój blog:)

      Usuń

Obserwatorzy